Drama i podszczypywanie siebie w mediach jest znanym w show-biznesie zjawiskiem, które ma na celu pobudzenie zainteresowania i skupienie na sobie uwagi mediów. Często decydują się na to gwiazdy, których blask nieco przygasł, więc tym bardziej dziwi, że zdecydował się na to Malik Montana – raper nie będący gwiazdą mediów głównego nurtu, ale świetnie radzący sobie w sieci. A zaczepienie Dody, która nie schodzi z języków od ponad dekady, a ostatnio znów o niej głośno za sprawą nowego singla (o tym poniżej), wydaje się akurat o tyle cynicznym, co przemyślanym sposobem na promocję. Szkoda tylko, że w tym przypadku łatwo udowodnić nieprawdę.

Ale od początku. Posiadacz 25-centymetrowego penisa prowadzi na Instagram Stories serię pytań, na które udziela odpowiedzi. W jednym pojawiła się Doda, a odpowiedź Malika była wyjątkowo ostra:

Przyznajcie – ostro. Zero szacunku do Dody i jeszcze oskarżenie o ewidentne kłamstwo z jej strony. Jak wiecie uważamy panią Rabczewską-Stępień za jedną z niewielu wartych uwag gwiazd w tym kraju, więc postanowiliśmy zweryfikować tę zaczepkę. Dotarliśmy do korespondencji mailowej, którą artystka prowadziła z Jakubem z wytwórni Universal, która reprezentuje Malika Montanę. Jasno z niej wynika, że przedstawiciele rapera chcieli, by ten nagrał kawałek z Dodą.

Sprawdźcie daty w screenach powyżej: rozmowa ciągnęła się co najmniej dwa miesiące. Widać jasno, że to strona Malika chciała współpracy z Dodą, a nie odwrotnie.

A teraz wracamy do teraźniejszości. Malik zajmuje się opowiadaniem o swoim penisie, chodzeniu do agencji towarzyskiej i paleniu blantów, a Doda wydaje świetną balladę z pięknymi słowami i naprawdę dobrym wideo. A jeśli ktoś miałby jej zarzucać, że jej sława przemija, a ona utrzymuje się tylko dzięki skandalom, to warto sprawdzić, że klip jest trzeci na karcie czasu YouTube.