W znanym powiedzeniu osoba znajdująca się za kratkami jest święcie przekonana, że trafiła tam za niewinność. W podtekście ta znana anegdota wyśmiewa liczne teorie spiskowe, jakie towarzyszą ludziom oskarżonym czy skazanym. Co jednak, jeśli istnieją przesłanki, że ten spisek naprawdę istnieje?
Chodzi o sprawę, którą Emil Haidar, były partner Dody, założył jej w 2016 roku. Dorota i jej dzisiejszy mąż Emil Stępień mieli rzekomo użyć osób trzecich do zastraszenia Haidara, by wyłudzić od niego milion złotych. Milion ten, według słów Dody i aktu notarialnego, który ponoć posiada piosenkarka, ta pożyczyła byłemu partnerowi w trakcie trwania związku i chciała go odzyskać.
My też mamy niebawem sprawę sądową. Tak, z TVN.
Zapraszamy na salę rozpraw!
I tu zaczynają się schody. Portal Życie Stolicy i jego autor Łukasz Pawelski (wcześniej dziennikarz Gazety Finansowej, co zaraz będzie miało znaczenie) dotarli do informacji, które streszczamy w punktach:
- Przez kilka miesięcy prowadzenia sprawy przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Mokotów nie stwierdzono podstaw do postawienie zarzutów Dodzie oraz jej mężowi.
- Wszystko zmieniło się, gdy do Gazety Finansowej zaczęły trafiać przecieki w sprawie – w tym materiały dowodowe objęte tajemnicą śledztwa. Prokuratura zdawała się działać nieskutecznie w związku z przeciekami, co potwierdzał Sąd nakazując właściwe zbieranie materiałów.
- Nastąpiła nagła zmiana prokuratora na Martę Ch., pod której nadzorem czynności prowadził aspirant sztabowy Mariusz D. Co ciekawe – jego pełnomocnikiem w sprawie rozwodowej był Jerzy Jurek, który został pełnomocnikiem również Emila H.
- Adwokat Emila H. zdawał się znać sygnaturę sprawy na kilka dni przed nadaniem jej przez Prokuraturę, co może sugerować, że posiadał wiadomości, których teoretycznie wiedzieć nie mógł.
- Wbrew przepisom kodu postępowania karnego, sprzęt nagrywający nie został zainstalowany przez funkcjonariuszy, a przez Emila H. Co budzi wątpliwości czy wszystkie nagrania zostały przekazane Prokuraturze?
- Skąd media i paparazzi wiedzieli o doprowadzeniu Dody do Prokuratury?!
- Prokurator Ch. była przesłuchiwana jako świadek w sprawie rozwodowej aspiranta Mariusza D. Zachodzi więc kolejne połączenie funkcjonariuszy w kilku sprawach, co Życie Stolicy odbiera jako możliwość braku uczciwości procesowej.
- Mają istnieć screeny smsów ówczesnego redaktora naczelnego Gazety Finansowej mówiące o prywatnych policjantach haidara i zleceniu na Dodę.
- Naczelny ów to przyjaciel Romana Giertycha, który jest prawnikiem Emila Haidara.
Mamy więc tu historię, która albo jest zbiegiem bardzo wielu okoliczności, sytuacji, środowisk i zdarzeń, albo – jak twierdzą niektórzy – jest misternie uknutym spiskiem przeciwko Dorocie. Życie Stolicy zwraca też uwagę na sympatię, jaką darzą się Haidar i Agnieszka Szulim-Badziak-Woźniak-Starak, która – co nie jest tajemnicą – nienawidzi Rabczewskiej-Stępień.

Roztrzęsiona Doda po przeczytaniu artykułu trafiła do szpitala. Artystka na szczęście wróciła już do domu. Miejmy nadzieję, że wymiar sprawiedliwości stanie na wysokości zadania i sprawa zakończy się w sposób, który nie budzi żadnych wątpliwości. Teraz, jak widać, można mieć ich sporo.